Byliśmy dwa tygodnie na urlopie w Jarosławcu, ale nie pisałem dłużej, bo… jakoś się odzwyczaiłem od tego. Wybaczcie zwłaszcza dzieci, bo piszę to zwłaszcza dla Was, abyście mieli coś w rodzaju pola do przypominania sobie własnego dzieciństwa.
Dzisiaj spędziliśmy cały dzień na dworze, choć upały dają w kość. Wszystko wysuszone, aż nas przeraża. Liście tracą zielony barwnik nie ze względu na jesień, która jeszcze się nie zbliża dużymi krokami, ale z uwagi na przesuszenie.
W sumie mamy Afrykę. Wcale się z tego nie cieszę. Szkody są dość mocne. Także w naszym zdrowiu. Z nosa to momentami leje się nam jak woda z kranu. Tylko mały jakiś odporniejszy. Straszne to! Wstyd wychodzić z domu, ale jak tu nie wyjść z dziećmi. Jeśli sytuacja potrwa do poniedziałku, to idziemy do lekarzy.
#EOF