Rzucali kostkami z obrazkami i tworzyli różne historie. Tak w języku angielskim, jak polskim. Mieli taką frajdę, że chcieli więcej kostek. I trzeba było zrobić kolejne.
Poza tym graliśmy w „Biznes” i kilka innych „planszówek”.
Nie ma jak śmianie się dzieci. Tylko czasami przeraża mnie to, że każdy z nich chce być dobry, nawet lepszy od drugiego. Trochę rywalizacji nie zaszkodzi, ale żeby tylko nie była wiodąca w ich braterskich relacjach.
#EOF