Dzieci przygotowały w tym tygodniu teatrzyk dla babci i dziadka. Wspaniale było na nie patrzeć, gdy odgrywały swoje role. Poza tym częstowały tym, za czym dorośli raczej nie przepadają: paluszkami, batonikami zbożowymi ze stewią (robionymi przez żonę) itp. Na szczęście sytuację uratowaliśmy my – dorośli. W końcu się do czegoś przydaliśmy 😉
Nowy Rok zaczyna się pomyślnie. Dostałem ofertę pracy w Szwecji, ale chyba ją odrzucę. Chociaż tam pewnie nie miałbym takich problemów z przedszkolem dla dziecka. Oczywiście dalej otrzymuję wiadomości na maila o kolejnych zmianach terminu. Na szczęście niebawem dziecko będzie uczęszczać do takiego, z jakiego moja żona jest zadowolona. Chodzi o edukację daltońską. To właśnie plan daltoński w domu wprowadziła małżonka. Dotyczył on nie tylko samej nauki, ale i obowiązków domowych. I jak dotąd się sprawdza. Tak jak to, że w sobotę i niedzielę, gdy jesteśmy w domu, staramy się mówić po angielsku i oglądać np. bajki w języku angielskim z napisami angielskimi. Zwłaszcza młodszy syn szybko rozpoczął swoją przyjaźń z obcym językiem. Zawsze warto znać inny język, ale mając duży szacunek do języka ojczystego.
Jeszcze trochę i pewnie wszystko się poukłada. A na razie dzieckiem zajmuje się nieoceniona pani T.
#EOF