Po pierwsze – zdrowie, a po drugie – nie do końca ufać lekarzom

Martwiliśmy się, że to mniejsze zachoruje, gdy pójdzie do przedszkola. Nic podobnego, choruje starsze. Wszystko wokół niego, byle lekarz nie musiał przepisywać mu antybiotyku.

On od początku miał przeboje ze zdrowiem. W szpitalu zaraził się, jak już wcześniej napisałem, bakterią szpitalną, potem żona dwoiła się i troiła, aby udowodnić przed pediatrą, aż ta w końcu skierowała dziecko do szpitala. Tam z grymasem twarzy w końcu przyjęli syna, a po kilku dniach wyhodowano klebsielle pneumoniae. Do tego momentu i dziecko się męczyło, nie śpiąc, i żona rzadko mogąc usnąć. Na szczęście pomagali inni, a żonie od początku instynkt dobrze podpowiadał. Oczywiście nikt nie jest winny, ba, w takich sytuacjach szpital, w którym przyszło dziecko na świat, zwala winę na matkę, że źle karmi, że dziecko wyczuwa emocje itp., co tylko pogarsza stan matki. Matka Krisa od początku podejrzewała, jak tylko zaczęło się dziecko dziwnie zachowywać w szpitalu, że coś jest nie tak. Pierwsza doba była spokojna, a później masakra. Miesiąc po wypisaniu dziecka, to zachorowało na zapaleniu płuc. To nie było normalne, zwłaszcza, że dbało się o nie (nawet tu dziadkowie byli dzień dzień przy tym bobasku).

Na szczęście to już było i nie wróci, ale teraz trzeba zmierzyć się z kolejnym świństwem, które doczepiło się do syna. Walka więc trwa. Idę w niej pomóc 🙂

#EOF

Smog zamiast chmur?

Nie wiedziałem, czy napisać ten wpis przed, czy po wieczornym spacerze. Postanowiłem jednak poczekać i dobrze zrobiłem. Na spacerze widzieliśmy księżyc. Przebijał się przez, nie chmury, ale jakby przez smog. Nic jednak nie słychać o jakimś nadmiernym zanieczyszczeniu, więc się temu dziwię. Zwróćcie uwagę czy na niebie widzicie coś niepokojącego?

Dziś odwiedził nas Bartek. Wziął ze sobą kilka swoich modeli i opowiadał naszym synom o samolotach. Były zachwycone i rzecz jasna zapowiedziały nam, że jak pomalujemy im te ściany, a chcemy to zrobić w czasie urlopu, to koniecznie mają być na nich samoloty.

Ach, te dzieciaki!

#EOF

Wszystko ma się ku dobremu

Dziecko zadowolone z przedszkola. To wspaniała informacja. Muszę przyznać, że zawożąc go tam, wyczuwa się przyjemną atmosferę. Wczoraj dzieci uczyły się robić sałatkę, a pani była zadowolona z jego postępów. Pokrótce ujmując, ponoć umie wszystko, co powinien, a nawet wie więcej i na razie tylko z nim powtarza, by nie zapomniał, a później będzie go uczyła kolejnych rzeczy.

Kris podciągnął się w nauce. Po tym, jak rok temu zmienił szkołę, okazało się, że w tej jest wyższy poziom i dopiero teraz w tym wszystkim się odnalazł. Zaczął być zadowolony ze szkoły i klasy, która ponownie chce być najlepszą klasą w szkole. Dobrze, że ta rywalizacja wymaga grupowej współpracy, gdyż rówieśnicy na siebie pozytywnie oddziałują, by zdobyć to, co sobie założyli.

Wraz z żoną poszliśmy do teatru. Poszliśmy – brakowało nam tego 🙂

#EOF

Otwarte drzwi przedszkola po reformie

W końcu cała ta szopka z przedszkolem, reformą edukacji przestaje się na dziecku odbijać. Przedszkole otworzyło dla niego drzwi. I to, z którego się tak cieszymy. Tamto przedszkole nawet już przestało do nas pisać.

Kris zajęty nauką, a jego brat próbował go oderwać od lekcji, by się nieco z nim pobawić, ale teraz jest już w łóżku. Żona przeziębiona, więc unika kontaktu z dziećmi dla ich dobra.

Mam nieco więcej obowiązków, więc już kończę. Czeka mnie teraz pozmywanie po kolacji.

#EOF