Nieźle, czyli dobrze

Jesień już daje o sobie znać. Ciepłe ubranko to podstawa w naszej rodzinie. Ja jestem nieco inny, mnie wystarczy ciepła bluza, ale na cmentarze wybrałem się z kurtką. Żonka zrobiła już na drutach parę szalików i dwie czapki dla (o różnych oczkach, ale ja się tam na tym nie znam, więc się nie wypowiadam).

Mimo wietrznej pogody staramy się z dziećmi wychodzić na wieczorne spacery. Niech się przygotowują do zimna, jeszcze trochę a poczują mróz 🙂 Młodszy już się nie może doczekać śniegu. Na razie musi się jednak pocieszyć barwnymi listkami.

W szkołach wszystko w porządku. Dzieci zadowolone i my radośni 🙂

#EOF

Zacisznie a jednocześnie wesoło – cieszmy się, że inni mogą być teraz w lepszym świecie

Jeśli ktoś myśli, a po ostatnich moich wpisach można byłoby tak sądzić, że u nas przeważa biologia, to się myli. W tym roku dużo jest też historii Polski. Nasz starszy już przewertował podręcznik i stwierdził, że dalej będzie lubił historię 🙂 I zaczął nam opowiadać o ostatniej lekcji. Dzięki temu przypomina sobie materiał i go utrwala.

Niech mu pójdzie w pamięć 🙂

Byliśmy dziś na dwóch cmentarzach i odwiedziliśmy kilka grobów. Synowie zapalali znicze w miejscach opuszczonych, jakby zapomnianych i bardzo się z tego cieszyli. Nie omieszkaliśmy im przypomnieć, przy grobie babci mojej żony, o naszej chwili refleksji, gdyż chcieli pędzić dalej, na kolejny grób. Wymęczeni wróciliśmy po 21.

Poza tym dzisiaj Halloween. Dzieci od 22. się bawią i pójdą spać dość późno. Jeszcze nie śpią, choć mnie już oczy same się zamykają. Jeśli są jakieś byki w tekście, może poprawię jutro, pojutrze. Nie wiem dokładnie kiedy, bo jutro, jak dzisiaj, czeka nas jazda po cmentarzach.

Życzę wszystkim jazdy bez stłuczki.

#EOF

Starszak w domu i się zaczyna…

Bez tego większego było poprzedniej soboty zbyt spokojnie. Dzisiaj, za sprawą starszego (młodszy tylko pochwycił temat), omawiamy w domu organelle komórkowe i Kris pokazywał, co zrobił pewien czas temu w przerwie w pracy nad wszechświatem – małą miniaturę komórki zwierzęcej z opisem jej zawartości. Byliśmy pod wrażeniem. Dom pełen życia! Czego chcieć więcej?

Młodszy pytał nas, jak to jest, że posiłek zamienia się w organizmie w energię. I tu znowu interweniowała jego mamusia. Usłyszeliśmy o cukrach rozkładanych dzięki przemianom chemicznym, o niezbędnym tlenie i powstaniu dwutlenku węgla, wody oraz energii. Kris słysząc o tym, wspomniał też o fotosyntezie i nie raczył zapomnieć, że rośliny więcej dają tlenu, niż go pobierają 🙂 Te lekcje przyrody z jego ulubioną panią nie poszły na marne 🙂

Zobaczymy, co będzie dalej 🙂

#EOF

Starszak w szpitalu, młodszak zainteresowany biologią

Bez starszaka, ten od 12 października w szpitalu na badaniach. Nie chciano żonie uwierzyć, że jest jego matką. Uważali, że jest jedynie jego siostrą o dwa, trzy lata starszą. Tak, starszak jest wyższy od swojej mamy, a mama wygląda jakby była pod dwudziestkę. W wielu miejscach proszą ją dowód osobisty, by się upewnić, iż na pewno jest dorosła. Kiedyś to jej przeszkadzało, dzisiaj raczej się z tego śmieje. Ta moja żona.

A właśnie, żona dziś zajęta 🙁 Najpierw byliśmy w szpitalu, z młodszym zostali dziadkowie. A po powrocie wyszło coś niespodziewanego. A chciałem spędzić z nią miły dzień. Czego jednak nie robi się dla dziecka?

Mniejszy zapytał się, dlaczego żywe organizmy wzrastają, tj. rosną i postanowiła wykonać animację dzielenia się komórek razem z ich wszystkimi składnikami. Właśnie się mnie pytała, czy przyjdę zobaczyć, bo chce wiedzieć, czy jasno widać jak cienkie nici, czyli chromosomy, skracają się i rozszczepiają na dwa chromatydy, czy może musi coś poprawić.

Idę rzucić na to okiem…

#EOF

Imprezka mamusi

„Urodziny mamusi!” – krzyczą radośnie dzieci. Młodszy wiesza się co pewien czas na jej szyję, a młodszy przygotowywał dziś ze mną posiłki.

Zabawa jest przednia, a przynajmniej mamy taką nadzieję, bo razem z Rafałem i kilkoma innymi osobami przygotowaliśmy serię konkursów dla dzieciaków. Dzięki temu mamy nieco czasu dla gości.

Dobrze, wracam do salonu. Wszystkiego najlepszego kochanie!

#EOF

Pierwsze koty za płoty

Usłyszałem pierwsze pochwały w szkole na temat mniejszego. U większego mowa o sprawdzianach szóstych klas i co trzeba jeszcze dokupić, by lepiej dzieci były przygotowane.

Kris uczył dziś inne dzieci grania w piłkę nożną na boisku. Przyłączył się do nich młodszak, który był pomocnikiem.

Po zabawie nadszedł czas na obejrzenie bajki, oczywiście w języku angielskim. Na końcu młodszy poprosił mnie o jeden odcinek „Gumisiów”, więc z żoną stwierdziliśmy, że czemu nie, jeden nie zaszkodzi.

Kiedy dzieci usnęły, żona wyskoczyła do sąsiadki, a ja zajmuję się swoimi sprawami. Na chwilę przerwałem, by napisać tu kilka zdań, ale teraz już kończę.

#EOF

Dzień Jesiennych Zmian

Dzisiaj oglądaliśmy dokument o tsunami. Młodszy już słowo to rozebrał na czynniki pierwsze. Pytał się mamci, co to znaczy „tsu”, a co „nami”. I tak dowiedział się, iż pierwsza część wyrazu oznacza „przelewające się”, a druga – „fale”. Tak więc nawet film może wywołać pytanie 🙂

Poza tv zorganizowaliśmy dzisiaj Dzień Jesiennych Zmian, czyli prawie wszystko, co letnie z ubioru w szufladach, szafkach i szafach oraz z wystawy domowej, zmieniliśmy na jesienne. Na półce ubiegłoroczne kasztany, żołędzie, pożółkłe liście, a nawet zdjęcie wiewiórki gromadzącej już zapasy (Krisowi udało się w zeszłym tygodniu wykonać taką fotografię w pobliskim parku, a my – pod wrażeniem – nie czekaliśmy na wywołanie w formacie bliskim A4).

„To wszystko wygląda cudnie” – powtórzyła dzieciom uradowana. Aby wystawa była pełna, jeszcze nieco brakuje, ale już niebawem zostanie ukończona.

Pomyśleć, że lato już prawie mamy za sobą. Teraz idziemy na spacer zbierać kasztany. Za tydzień lub dwa – jeszcze zobaczymy – będziemy z nich robić ludziki.

#EOF

Moje sprawy żywieniowe

Ponieważ jeszcze nie jest tak zimno, dzieci zajadały się lodami z bananów z odrobiną mięty. I ja się skusiłem, gdyż nie ma tak ani kropelki czegoś, czego nie mógłbym zjeść. W grudniu idę na badania, być może w końcu dojdą, dlaczego nie mogę jeść produktów zwierzęcopochodnych, choć szczerze mówiąc, nie tęsknię za nimi. Robię to tylko z uwagi na uciążliwość, np. goście nie mogą podać na stół sernik, gdyż już sam zapach wywołuje u mnie takie objawy jak mdłości i nasila się mój chroniczny katar.

#EOF