Kwietniowy uśmiech

To był niesamowity miesiąc. Uroczystość urodzinowa teściowej to nie wszystko, co było dobre. Poznaliśmy już dziewczynę naszego starszego synka. Ładna i spokojna na pierwszy rzut oka. Jest od niego młodsza o rok, bodajże z kawałkiem. Jak będzie? Zobaczymy. Poza tym jest coraz większa szansa na zmiany w moim życiu zawodowym, nie chcę jeszcze zapeszać, zatem cii…

 

#EOF

Po imprezie imieninowej, przed urodzinową – uroczystości teściowej

Imieniny teściowej udane! Hura! Impreza w weekend skończyła się wcześniej, gdyż musieliśmy położyć Kordusia, zrobił się bardzo senny. Oby tylko jej urodziny także były udane. A to już niedługo.  10 kwietnia tuż tuż i nie wiem, czy umiejętnie tak zagramy, by nie musiała słuchać smutnych wiadomości o pewnej rocznicy. Ech, czego się nie robi dla wspaniałej mamy mojej ukochanej.

Poza tym wszystko jak dawniej. Mam nadzieję na zmianę pracy, ale na tę chwilę to jeszcze niepewne.

 

#EOF

Weekend z walentynkami

Mam parę wolnych chwil (wiadomo – niedziela). Dlatego postanowiłem napisać, co w trawie piszczy, a tak naprawdę, co w ognisku domowym. Walentynki się udały, podobnie urodziny teścia. Dzieciaki mają dziewczyny i też zadowoleni z Walentynek. Wszystkim dobrze służy ten amorek 🙂

 

#EOF

Urodziny starszego i spontaniczna wyprawa poza miasto

Tydzień temu syn miał urodziny. Wszystkiego najlepszego 🙂

Wyprawiliśmy się w weekend do znanych nam miejsc. Nie musieliśmy korzystać z oberży, znajomi bowiem okazali się bardzo uprzejmi i ugościli nas na krótki czas. Mogłoby się wydawać, iż taka wycieczka zimą to zły pomysł, nic jednak bardziej mylnego. Skoro wiem,y jak coś wygląda latem, to dlaczego nie poznać to w innej porze roku? Jak to mówi moja luba: „Świat jest ciekawy o każdej porze dnia, roku i dekady”.

Chciałbym to powtórzyć wiosną i jesienią 🙂

 

#EOF

Impreza urodzinowa syna „na wyjeździe” udana.

Zabawa z okazji 10. urodzin już za nami, chociaż dzisiaj też jest sporo przyjemności. Niespodzianka podobała się tak bardzo, iż solenizant chce powtórki za rok. Ach ten nasz “birthday boy”. Prezenty równie trafne – uff.

Nie to jednak nas najbardziej rozradowało. Nie ma jak dziecko, które w swoje urodziny przemawia też w języku angielskim (i to na luzie).

Miło nas zaskoczyłeś (i nie tylko nas)! To okrągła rocznica urodzin, a zatem:

Synu, rodzice życzą Ci wszystkiego, co najlepsze, a przede wszystkim radości z życia i możliwości realizowania się dalej, w nieskończoność. Obyś wytrwale pokonywał przeciwności losu, które tylko wzmocnią Twoje dobro i dążenie do szlachetnych celów.

Kochamy Cię : )

 

#EOF

„Zelmik zwany Kabelkiem”

Kilka lat temu w schronisku pod Łodzią mieszkał piesek. Wabił się on Zelmik. Trafił tam po tym, jak zmarła jego pani. Był już w średnim wieku, więc mało kto chciał go przygarnąć. Wszyscy woleli szczeniaczki, a jego pomijali. Lubił towarzystwo, więc za kratami czuł się bardzo samotny i smutny. Co prawda były tam inne zwierzęta, ale równie cierpiące jak on.

Przyszedł czas, w którym zwyciężyło pragnienie znalezienia kogoś, kto go zapragnie. Wykonał podkop i w ten sposób wydostał się ze schroniska. Poczuł wolność i radość, iż będzie mógł decydować o sobie. Z tej uciechy pobiegł przed siebie. Przemieszczał się wzdłuż ruchliwej drogi, jakby wyczuwał, iż samochody jadą w kierunku miejsca, w którym jest dużo ludzi.

Po godzinie już powolnie włóczył nogami po uliczkach miasta. Łódź wydawała mu się sporym obszarem zapełnionym potencjalnymi przyszłymi jego właścicielami. Wszyscy jednak odpędzali go, gdy prosił wzrokiem o strawę. Przeżył kilka dni na głodzie, wodę pobierał z kałuż, a przed deszczem chował się pod daszkami, aż pewnego dnia niespodziewanie spostrzegł smucącego się chłopca trzymającego w ręku samochodzik bez dwóch kółek. Podszedł do niego i zaczął merdać ogonem. Wtedy oczka dziecka rozjaśniły się blaskiem, a ręce upuściły zabawkę i wzięły psiaczka, którego zaprowadziły do mamy.

W domu Michaś, bo tak nazywał się ten mały szkrab, wyprosił rodziców, by czworonóg został z nimi. Na początku byli temu przeciwni, ale po długim namyśle przystali na jego prośbę. Nowy lokator lubił wylegiwać się przy kablach, więc nazwano go „Kabelek” – na te imię, oczywiście nie od razu, lecz po pewnym czasie, zaczął reagować, jakby sam potrzebował przyzwyczaić się do nowego domu.

Chłopak wraz ze swoją siostrą zadbali, aby psiaczek miał co robić. Wychodzili z nim na spacery, rzucali mu gumową piłkę i patyk. Kąpali go, czesali i robili tor przeszkód, za każdym razem inny. Rodzina wyjeżdżała często do lasu, gdzie miał dużo miejsca do biegania. I nigdy się nie zgubił! Pilnował wszystkich jak oka w głowie. Dbał o innych członków swojej familii, zresztą sam był tak przez wszystkich traktowany.

Od chwili przybycia do nowego domu piesek żył jeszcze kilka lat. To były szczęśliwe lata spędzone w rodzinnym gronie. Dobrze wiedział, że czasami trzeba wziąć sprawy w swoje łapy. Wspominając poprzedni dom, schronisko i przygodę po lepsze jutro doszedł jeszcze do jednego wniosku, iż nie warto tracić nadziei, nawet gdy jest bardzo źle. Przeszłość uczy nas, jak żyć w przyszłości i się nie poddawać w walce o to, co dobre. A gdy już znajdziemy swoje miejsce, warto się go trzymać jak najdłużej, bo kto nie docenia tego, co ma, nigdy na to nie zasługiwał.

Koniec roku szkolnego 2017/2018 i wakacje

 

Mam ostatnimi czasy zbyt mało czasu, aby pisać, co u nas. Ogółem nie jest źle. Młodszy syn znowu spisał się dobrze w szkole. Starszy gorzej, niż mógłby, ale chłopaka ogarnia lenistwo i niemożność skupienia się dłużej na realizacji celu, do którego dąży. Myślę, że ostatni miesiąc takiego podejścia wywołany był urokiem lata i oby nie przeniosło się na wrzesień i kolejne miesiące przyszłego nowego roku szkolnego.

 

Teraz dzieci mają wakacje. Dla Kordiania nie jest to czas upragniony. On wolałby iść do szkoły i zadawać pytania, słuchać na nie odpowiedzi i rozmyślać na ich temat. Krystian zaś jest wniebowzięty.

 

Miłych wakacji, dzieciaki!

 

#EOF

Tydzień męczarni? Nie, aż tak źle, to nie było, chociaż…

 

Ten tydzień nie należał do tych, za którymi się tęskni. Dentysta to jest najlepsze, co w takich dniach się przydarza, choć zawsze można rzec: Mogło być gorzej.

Zacznijmy od tego, że chłopak na boisku wbiegł w młodszego synka i ten ma siniaka na nodze i “lajpo” pod okiem, do tego przez pewien czas bolał go brzuszek. Nie pierwszy raz nas to spotyka. Zarówno z młodszakiem, jak i ze starszakiem. Gdy starszy syn chodził jeszcze do szkoły podstawowej (innej) też przychodził „poturbowany”. Jednakże mam wrażenie, że dzieci są zbyt aktywne, aby wytrzymać w murach szkolnych, więc kiedy mają okazję wyjść na „bojo”, wykorzystują to, nie ograniczając się ani trochę, co im zagraża. Zresztą do tego nie trzeba boiska. Przed „majówką” inny chłopiec wbiegł na niego na korytarzu i zderzyły się ich głowy. A tyle się słyszy, jak pracownicy szkoły mówią: Nie biegaj.

Boisko w gimnazjum, do którego uczęszcza mój starszy syn, jest w tragicznym stanie, a mimo to są prowadzone tam zajęcia. W wyniku nierównego podłoża i triku, jaki zastosował podczas gry w piłkę nożną, doprowadził do… Właśnie, do nogi w gipsie. Koniec z walką o niektóre najlepsze oceny. Syn ma nadzieję, że chociaż będzie miał z fizyki 6, bo już cokolwiek zrobić w szkole przed czerwcem nie zdoła. Bynajmniej wyjdzie z domu przez 2-3 tygodnie, a potem o kulach. A w takich sytuacjach rezygnuje się z podróży do szkoły i planów, które dotyczyły wyjazdów czy imprez. To tkwienie w zawieszeniu, a aktywny człowiek nie lubi tego jak ksylem ognia. Dlatego postanowiliśmy po pracy urozmaicać mu czas, przy czym też nie przesadzać, by nie miał nas dość 🙂

W tym momencie zakończę ten wpis. Napisałem go, abyście wiedzieli, dlaczego przez najbliższe tygodnie nie będziemy Waszymi gośćmi (Kamil, Arek, Maciek – przykro nam, ale jeszcze mamy spotkanie 16 czerwca w Warszawie i to jest nadal aktualne).

Pozdrawiam 🙂

#EOF

Te wolne dni to bezsprzecznie czas regeneracji

„Majówka” ma się ku końcowi. Dzięki tym kilku dniom nabraliśmy więcej siły na kolejne tygodnie.

Dzisiaj dzieci bawią się w teatr. Starszy napisał scenariusz i kręci film. Młodszy jest różnymi smerfami i odgrywa kilka ról, zmieniając przy tym ton głosu i biorąc pod uwagę charakter każdego z nich. Już jeden odcinek, ten rano nakręcony, obejrzeliśmy na telewizorze. Teraz kręcą jeden za drugim, by zdążyć jeszcze w ten weekend nakręcić historię z książki „Puc, Bursztyn i goście” Jana Grabowskiego. W przypadku smerfów mieli gotowe z gumy figury, nie mają jednak psów, ani pani Katarzyny, ani pani Kasi, toteż będą postaci te wykonywać z papieru. Jestem ciekaw, jak to się im uda.

Moje kochanie, jak tylko wróciliśmy, upiekło ulubione ciasto Kordusia. Zasłużył na to, gdyż porozmawiał ze spotkanymi Niemcami po angielsku i się z nimi porozumiewał bez większych przeszkód. Dokładnie wyjaśnił, gdzie jest szukany przez nich budynek, a oni mu podziękowali 🙂

Powiem szczerze, że byłem z niego rad. Postanowiliśmy, że jak tylko wrócimy i odpoczniemy, zrobimy mu nietypową niespodziankę. Dla niego nie jest żadną nowiną nowa gra planszowa czy technologie, on najbardziej cieszy się z tego, co innym dzieciom wydaje się zwykłe. A takie ciasto bez masła czy margaryny, jajek to nie jest łatwa sprawa do wykonania. Cóż poradzić, nie wszyscy mogą jeść rzeczy odzwierzęce, mleczne.

Mamy imieniny miesiąca i wieczorem, już po tych zabawach dzieci w teatr, chcemy uczcić to wspólną grą w angielską grę planszową. Zwykle staramy się spędzać tak niedzielne popołudnia, gdziekolwiek jesteśmy, ale tym razem będzie to sobota, gdyż w niedzielę odwiedzamy pana Who, gdzie poznamy jego nowych znajomych.

A teraz idę z ukochaną posłuchać muzyki klasycznej 🙂

#EOF