Koniec roku szkolnego i początek wakacyjnego czasu

Koniec roku szkolnego. Starszy syn – wysoka średnia i dyplom za zajęcie II miejsca w konkursie literackim, młodszy – wspaniałe świadectwo, nagrodę w postaci książki, a w niej dyplom za wzorowe zachowanie i wyniki szkolne. Poza tym Kordi otrzymał dyplom za całokształt, a wcześniej dyplomy za konkursy. To podsumowanie zakończenia roku w pigułce.

„To już wakacje!” – cieszą się dzieci, wciąż nie dowierzając, że to już ten czas. Kordi będzie tęsknił za szkołą, to na pewno, ale starszak niekoniecznie 🙂 Wakacje się rozpoczynają, ale co dobre, szybko mija. Młodszy już tęskni za zabawami i nauką z kolegą, który tak jak on jest najlepszy w klasie. Podobno trzymają się razem i zachęcają innych do nauki. Dla nich uczenie się jest zabawne, a gdy się człowiek uczy poprzez zabawę, wtedy wszystko jest prostsze. To, że młodszak ma taki sposób nauki, to sprawka jego kochanej mamusi 🙂 Ona zawsze zachęcała do zdobywania wiedzy metodami ciekawymi, ma też różne sposoby na zapamiętywanie trudniejszego materiału. Nie wnikam w jej metody, ważne dla mnie, iż są skuteczne.

Jednak cały tydzień to nie tylko piątek. Gdzie nas poniosło? W Bibliotece Przy Zawiszy w poniedziałek „Japonia krok po kroku” – to był dobry pomysł dla tych, którzy planują kiedyś odwiedzić Kraj Kwitnących Wiśni. Niektórzy nie mogli się powstrzymać 🙂 – przyznaję. Podobnie jak Południk Zero „Indie kontra Australia…” Mowa była o Indiach Południowo-Wschodnich (Tamil Nadu).

Przed poniedziałkiem, czyli w zeszłym tygodniu, ale już po moim sobotnim wpisie, byliśmy na stadionie AZS w Łodzi na finale czwartków lekkoatletycznych. Startowała tam córka Mileny, więc musieliśmy tam być i kibicować 🙂

W połowie tygodnia starszy przeszedł rentgen, wyniki dobre. Szukamy przyczyny plwociny z krwią, która od czasu do czasu pojawia się przez kilka dni. Niepokoją nas te objawy, ale morfologia wyszła zaskakująco dobrze, zatem szukamy dalej.

Dwa dni temu kolega wyznał, że na jego rodzinę spadły nieszczęścia, i to w jednym czasie, więc zaczyna kombinować, jak pozbierać wszystko do kupy. Żyjemy w czasach, gdy wszystko dobrze się układa i nagle, całkiem niespodziewanie, inne osoby kładą kłody pod nogi, czasami trudne do szybkiego przeskoczenia, jeśli w ogóle do przeskoczenia. I tylko wsparcie innych, a nie odizolowanie się od takich osób, może im pomóc. Niesienie im pomocnej dłoni jest nie na rękę tym, którzy rujnują taką familię. Zatem wszyscy, którzy się od niej oddalają, są jak ci źli ludzie, bo spełniają ich życzenie, dokładają swoje złe cegiełki i „kamieniują” ludzi z kłopotami.

Po wczorajszej burzy i gradzie dzisiaj spokojniej, momentami słonecznie, a momentami kropi. Tak to już jest, że w deszczowe dni przeważają zabawy domowe, Play-Doh, Nauka o Magnesach, a w pogodne – różne wykopaliska, ping-pong, gra w klasy. Dzisiaj zwyciężyła gra w klasy, biegi i rzuty patykiem (kto rzuci najdalej). W pierwszej konkurencji lepszy okazał się młodszak, ale reszta wyłoniła zwycięstwo starszaka.

Na Dzień Ojca otrzymałem upominek od synów. Butelki przezroczyste z przeróżnymi barwami soli w środku, zamiast wieczka kolorowy materiał z kokardką. Dziękuję dzieciaki!

Już niebawem starszy jedzie z dziadkami na wakacje. My z młodszym pojedziemy nieco później. Martwią mnie tylko przewidywane upały. Podobne były w 2015 roku i od tamtego czasu moje kochanie cierpi, a lekarze nie wiedzą, co jej dokładnie dolega, tj. co jest przyczyną nawiedzających jej organizm objawów. Mam nadzieję, że nie pogorszy się jej stan.

Idę wyrzucić śmieci i może się przespaceruję.

#EOF

Ostatnie dni i wycieczka do Torunia

17 czerwca 2017, to już druga połowa czerwca.

Wycieczka do Torunia udana. „Kordi wrócił z niej uśmiechnięty od ucha do ucha” – stwierdzili bliscy.  Babcia pytała się, czy wypiekał piernik i dumnie pokazał go, po czym uprzedził, że tego, to się nie jada, to taka pamiątka. Muszę w końcu zrobić zdjęcie tego dzieła 🙂 Przywiózł jeszcze dwie pamiątki i oczywiście całą paczkę jadalnych pierników. Zawierały cukier, więc mama pilnowała, by się nimi nie przejadł i nie trafił – jak kiedyś jego brat – do szpitala na płukanie żołądka.

Młodszego wciąż chce coś atakować, ale nic się nie “wykluwa” i przy pani doktor nie chciało mu się kaszleć jak w domu, więc nie ma przepisanych leków. Dodatkowo oczekujemy, co dalej z nim będzie, bo chcemy go zaszczepić, ale na pewno zdrowego, a obawiamy się, iż poradnia będzie nas naglić, zwłaszcza teraz, gdy jest całe to bum przeciwko ruchom, przez które ludzie coraz mniej się szczepią.

Dzisiaj mama zrobiła wspaniały kisiel z truskawkami. Nie są one wyśmienicie dobre ani tanie, ale nie możemy się obejść bez nich. Cały rok czeka się na nie, a miesiąc przed okazuje się, że będą bardzo drogie, czy to w porządku? Tak, świat jest niesprawiedliwy, zatem pozostaje zacisnąć zęby i otworzyć szerzej portfel.

Kisiel zrobił wielkie wrażenie na Ani – znajomej poznanej kilkadziesiąt lat temu na wakacjach przez moje kochanie. To dziwne, ale gdy byliśmy na spacerze, trafiliśmy na nią i zaprosiliśmy. Widząc, nasze pociechy nie miała serca odmówić, choć widać było zmieszanie w jej zachowaniu. Ależ one się nagadały! Tylko ja nie pasowałem do towarzystwa 🙂 choć mi to nie przeszkadzało. Zjadłem dwie porcje kisielu i wyjadłem część ciasteczek. Wszystko robione na bazie ksylitolu i stewii, więc mogłem sobie pozwolić, a i dzieciom nie grozi to tak próchnicą.

Nowo poznana przeze mnie koleżanka mej lubej opuściła nasz dom przed 23. Trzeba było ją odwieźć, więc wziąłem Krisa i zabraliśmy się, a Kris – jak dżentelmen – otwierał kobiecie drzwi i zaprowadził do bramy jej posiadłości, po czym ładnie się pożegnał, ale to tak, że sam byłem w szoku. Rzekł coś w rodzaju: „Cieszymy się z Pani gościny, zapraszamy ponownie, a na razie życzymy przyjemnych snów”.

Szok, prawda? Dziecko może wygląda na te 15-17 lat (zależy, kto ocenia), ale ma dopiero 13!
Bez komentarza.

A teraz zbliżamy się do północy, więc kończę. Jutro mamy odwiedzić Antosię – maleństwo koleżanki, które niedawno przyszło na świat 🙂

#EOF

Kolejny raz w Centrum Nauki Kopernik

Tydzień temu po raz kolejny byliśmy w planetarium w Centrum Nauki Kopernik. Z uwagi na zainteresowania dzieci (młodszy chciałby być astronautą, starszy – tak mi się wydaje – astrofizykiem) bywamy tam – a przynajmniej od ostatniego razu tak wyszło – co dwa, trzy lata. Cieszymy się też, że w innych miastach, jak Łódź, powstają obserwatoria. Może kiedyś zwiedzimy w Łodzi?

Młodszak ma świadectwo z dodatkowego angielskiego wspaniałe, tj. z języka Perfect, z zachowania Very Good 🙂 Czyli wszystko, co najwyżej się da. Kordi, choć pracujesz na swoją, a nie naszą przyszłość, to wiedz, że ta informacja jest wspaniała i dla nas.

Starszak, głowa do góry! I klasa w nowej szkole zawsze jest trudniejsza, ale dałeś radę i masz niezłą średnią, więc nie marudź 😛

Halo Ziemia! Całujemy Was dzieci :*

#EOF

Dyplomowo

Kordi zdobywa kolejne dyplomy za konkursy.

Gratuluję 🙂 Jesteśmy z Ciebie dumni. Opisowa ocena – wszystko na plus, a nawet robisz wiele ponad normę, zwłaszcza z angielskim. To wspaniale! Tylko tak dalej, a będzie z Ciebie Gość 😉

#EOF

Radość dzieci – bezcenna

Młodszy zachwycił się projekcjami na fasadzie budynku – nie ma jak Noc Muzeów. Jednak najbardziej przykuła jego uwagę muzyka Mozarta. Starszy cieszył się też ze zwiedzania Muzeum historii Żydów Polskich POLIN, gdyż posłuchał sobie muzyki z winylowych płyt.

Starszy cieszy się z zielonej szkoły. Wczoraj wrócił znad morza i bardzo sobie chwali te kilka dni.

#EOF

Zasmakować nieco kultury

4 dni temu byliśmy na Festiwalu Literatury Dzieci.

3. raz spektakle „za grosze”. Dzień Teatru Publicznego, więc trzeba było się wybrać się do teatru. Nie chciałem jednak iść za tłumem i poddać się modzie pójścia w tym, a nie innym terminie, ale paczka mnie przekonała.

Tak też czas spędziliśmy, z wyłączonymi telefonami na „Chłopi” i Kamil nie mógł się do nas dodzwonić. Jego sprawa, skoro spóźnił się 🙂

Znajomi chcieli nas namówić na spektakl „Mąż i żona” w Teatrze Polskim, ale daliśmy sobie spokój. Wystarczy, że znaliśmy (na szczęście czas przeszły) takie, a nawet gorsze, małżeństwo wyjęte z komedii Fredry.

Dzisiaj jednak Noc Muzeów.

#EOF

Strona internetowa i czuwanie

Starszy zrobił stronę internetową. Postawił serwer i – co ja będę mówił – po prostu podał adres strony pani. Inni wyczytali z biurka pani adres i zaczął się wzmożony ruch. A chodziło tylko o to, żeby pani oceniła stronę.

Teraz, o tej porze, siedzi jeszcze nad stroną typowo z lat 90. Podobno MEN w II klasie gimnazjum wymaga od dzieci znajomości podstaw html, więc wykonuje to w I kl., chcąc sobie zapewnić 6 na koniec roku. Inna sprawa te wymagania MEN, nie wydają się im chybione?

Mam więc czuwanie. Dopiero jak on pójdzie spać, mogę sam spokojnie zasnąć. Na szczęście młodszy synuś lula, oczywiście z książką. Wczoraj usnął ze słownikiem. Lubi książki, lubi i koniec 🙂 Ma to po mamie. A ta teraz jest na spotkaniu koleżanek u jednej z nich i pewnie dobrze się bawi.

#EOF

Dzieci jak dzieci – na szczęście wszystko z umiarem

Młodszy tworzy plansze w grze SuperTux, a starszy je przechodzi. Kłopot w tym, że są one trudne i starszak ma z tym nie lada problem. Podobnie jest z grą na tablecie, gdzie tworzy tory kolejowe, a potem daje przejść taką planszę albo mamie, albo bratu (Rail Maze2). Jest w tym za dobry 🙂

Pół godziny przy SuperTux w soboty i pół godziny przy Rail Maze 2 w niedziele to maksymalny czas, jaki pozwalamy dzieciom być przy grach. Oczywiście tablet i komputer służy dzieciom do nauki, a nam do pracy, a przy okazji, w nagrodę do przyjemnostek.

Kisiel mojej roboty się udał. Dodałem do niego plastry bananów i rodzynki, a gdy wystygły, dzieci zjadły je na podwieczorek i – oczywiście – chciałyby więcej 🙂

#EOF